W związku z tym każdego roku warto śledzić, kiedy przypadają. Chiński Nowy Rok wypada zazwyczaj w drugiej połowie stycznia lub pierwszej połowie lutego, przy czym 21 stycznia to najwcześniejsza możliwa data, a 20 lutego – najpóźniejsza. W 2022 roku Święto Wiosny przypadnie 1 lutego.
Mundurki są tylko wspomnieniem, a na zabawy nie trzeba zakładać białej bluzki i granatowej spódnicy. Jednak czy to jedyne zmiany, jakie zaszły w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat w polskiej szkole?Bożena Woźniak do podstawówki w Warszawie poszła w roku 1950. Technikum ekonomiczne kończyła już we Wrocławiu. W roku 1950 wzorcowy uczeń ubrany był w granatowy mundurek z białym kołnierzykiem (odpinanym) i tarczą (przyszytą) na rękawie. Na plecach miał tornister, a w ręce granatowy worek na kapcie. – Na głowie nosił granatowy beret, ostatecznie granatową czapkę – uśmiecha się. – Mama kupiła mi czapeczkę z kolorowego misia. Przed wejściem do szkoły zdejmowałam ją i chowałam do torby, bo w drzwiach stała dyrektorka i cofała do domu uczniów w nieodpowiednim nakryciu (taki półokrągły ze wzmacnianej tektury) starsi uczniowie zastępowali teczkami.– Mamo, jakimi teczkami? – pyta Anita Głąb.– Takimi zwykłymi, z rączką na grzbiecie.– Dyrektorskimi?– Można tak teczce były książki, na przykład szóstoklasista nosił zeszyty (koniecznie z bibułą) i podręczniki do: polskiego, matematyki, fizyki, historii, geografii, biologii, śpiewu, wychowania technicznego, no i religii. Tak, do religii, bo wtedy uczono jej jeszcze w szkołach. I obowiązkowo piórnik (w młodszych klasach prostokątne, drewniane pudełko z wysuwanym wieczkiem), a w nim ołówki, temperówkę, gumkę, kredki, stalówki i obsadki, jakaś szmatka do wycierania stalówki. Bo wieczne pióro było dla starszych uczniów. Małolaty pisały zwykłymi piórami. W ławkach były nawet specjalne otwory na kałamarze. – Takie ławki to ja jeszcze pamiętam – śmieje się Grzegorz i Grzegorz Głąbowie rozpoczęli naukę praktycznie w tym samym czasie. Grzegorz w roku 1976, Anita dwa lata później. Uczniowie obowiązkowo nosili wtedy fartuszki (stylonowe, brrr), z białym kołnierzykiem (przyszywanym lub przypinanym) i tarczą na rękawie. W worku mieli obuwie zmienne – nieśmiertelne juniorki. Jeśli zostały w domu, nie raz, nie dwa trzeba było po nie wracać.– W starszych klasach po wyjściu ze szkoły zdejmowałam fartuch, bo to wstyd był wracać w nim do domu – śmieje się Anita Głąb. – Szczególnie kiedy dostałam rewelacyjny sweter, francuski, z pierwszych klasach obowiązkowo książki i zeszyty nosiło się w tornistrach. Te może nie były szczególnie atrakcyjne, ale już piórniki stanowiły powód do dumy.– Najmodniejsze były chińskie, zamykane na magnesy – mówi Grzegorz.– I koniecznie chińskie, pachnące gumki – dodaje sprawa, że zaraz przyszedł kryzys i szkolna wyprawka zrobiła się bardziej siermiężna, rodzice polowali na zeszyty, kredki i szkole średniej rygory były już luźniejsze. Mundurków nie było, od uczniów wymagano „schludnego” i niezbyt ostentacyjnego ubierania się. Makijaż nie był mile widziany, farbowanie włosów także. Chłopcom zalecano marynarkę. – Ja kończyłem technikum żeglugi śródlądowej – mówi Grzegorz. – Mundur nosiłem więc do matury. Inna sprawa, że za moich czasów większość nauczycieli tolerowała dżinsy, jeśli ktoś wymagał pełnego munduru, to na dżinsy zakładało się szkolne spodnie.– A pamiętacie reklamówki? – uśmiecha się Anita. – Zeszyty i książki nosiłam w zachodnich reklamówkach kupowanych za pięć złotych pod Feniksem (wrocławski dom towarowy). Z napisem Aldiczy zdjęciem galopującego konia.– Modne były też raportówki – mówi Grzegorz. – I kurtki moro farbowane na czarno. Za te kurtki ganiało nas książek niewiele się zmienił od lat 50. Z tornistrów zniknęły podręczniki do religii, znalazły się za te do przysposobienia (rocznik 1993) i Michał (rocznik 2002), dzieci Anity i Grzegorza, zaczynały szkołę już w XXI wieku. Poza krótką przygodą z mundurkami za czasów ministra Romana Giertycha, właściwie ograniczeń w stroju szkolnym nie odczuwają.– Ograniczeń nie było, był za to festiwal mody – wzdycha Monika. – Przychodziła moda na jakieś buty, spodnie czy bluzki i obowiązkowo trzeba było je mieć. Metka była współczesnych tornistrach można napisać pracę naukową. Monika zwracała uwagę na to, jaki bohater kreskówki zdobi jej plecak i piórnik. W szkole Michała pojawili się już uczniowie z plecakami na kółkach... Żeby nie było wątpliwości, ciągną je zwykle rodzice. W tornistrze (teczce, reklamówce czy raportówce) musiało starczyć miejsca na drugie śniadanie. W latach 50. i 60. ubiegłego wieku zapakowane, zamiast w śniadaniówkę, w specjalny płócienny woreczek. Czasem na zajęciach technicznych dziewczynki pracowicie szyły, a potem wyszywały takie Woźniak pamięta, że w pierwszych klasach do śniadania dostawała kakao, Anita i Grzegorz na przerwie śniadaniowej pili ciepłe mleko (zawsze były awantury o kożuchy pływające w tym mleku). Monice herbatkę parzyła w klasie nauczycielka, ale na herbatkę musieli wcześniej zrzucić się rodzice. Michał podtrzymuje tradycję rodziców – dostaje do śniadania szkolne mleko w kartoniku, a na dodatek dwa razy w tygodniu warzywa lub owoce.– Śniadanie najlepiej jadło się w toalecie – śmieje się Anita. – Siadałyśmy z dziewczynami na szerokich parapetach, wcinałyśmy kanapki i na potęgę był obiad w stołówce. Nauczyciele siadali przy swoim stole, a uczniowie przy swoich stolikach.– Wszystkie przykryte były obrusami z ceraty – wspomina Bożena Woźniak – a jedzenie podawała nam jedna z dwóch zatrudnionych w szkole pamięta zupę nalewaną z wiadra. Zupę mógł zjeść każdy uczeń, płaciło się tylko za drugie danie.– U był katering – uśmiecha się Monika. – Skończyły się darmowe zupy dla uczeń mógł się zabrać do pracy na lekcjach. Monika i Michał śmieją się, patrząc na zdjęcia ławek z kałamarzami. Oni znają już tylko stoliki z krzesełkami dopasowanymi do wzrostu uczniów. Tablica niewiele się różni od tej z połowy dwudziestego wieku – ma inny kolor. Jest zielona, a nie czarna.– U nas w podstawówce i gimnazjum w niektórych gabinetach były tablice na specjalne mazaki – uśmiecha się Asia, szesnastoletnia sąsiadka Anity i Grzegorza. – Mieliśmy także cud techniki, tablice interaktywne. W gimnazjum nie pamiętam, żeby wykorzystano je do jakieś lekcji. A w podstawówce może ze trzy razy. Zresztą wisiała w gabinecie do religii, a nasza katechetka nie miała ochoty pokazywać nam jej Michał i Asia znajdują jeden wspólny element wszystkich klas: głośnik zawieszony nad Woźniak pamięta, że w technikum ekonomicznym był projektor i w auli puszczano uczniom filmy. Anita i Grzegorza zamyślają się – może w świetlicy stał jakiś telewizor, ale szkoła lat 80. nie była szczególnie dobrze wyposażona. Do nauki wystarczały normalne pomoce: mapy, różne tablice, mikroskop i nieśmiertelne drewniane linijki, którymi posługiwano się przy tablicy na matematyce. – Taką linijką można było oberwać po łapie – mówi Grzegorz. – W technikum mieliśmy nauczyciela, który potrafił strzelić wskaźnikiem po karku. Ale nikt się nie Woźniak kręci głową. U niej w szkole nie stosowano kar cielesnych. Zdarzyło się stanie w kącie lub za drzwiami na korytarzu. I przepisywanie po kilkaset razy: „Nie będę rozmawiał na lekcjach”.Monika i Michał patrzą na siebie zdumieni: – Linijką po łapach? W jakich czasach wy żyliście? Dzisiaj nauczyciele nawet za bardzo nie krzyczą...– Byli tacy profesorowie, przed którymi uczniowie stawali prawie na baczność – mówi Bożena Woźniak. – Ale byli i tacy, którzy nie potrafili zapanować nad klasą.– Nauczycielka francuskiego, jak chciała żebyśmy się uczyli lub odpowiadali na jej pytania to przekupywała nas cukierkami – śmieje się wzrusza ramionami: – Teraz jest tak samo, są nauczyciele, których uczniowie szanują i tacy, którzy nie mają żadnego posłuchu w się za to biurko nauczyciela. Anita, jej mama i Grzegorz pamiętają, że na stoliku leżał dziennik, jakiś kalendarz i obowiązkowo stała szklanka z kawą lub herbatą.– Nauczycielki gotowały wodę w klasie, takimi grzałkami turystycznymi – mówi na biurku, obok dziennika, jest stos papierów do wypełnienia, a w młodszych klasach sporo kserowanek dla uczniów. Asia dodaje, że w jej gimnazjum nauczyciele mieli też komputery. Inna sprawa, że w większości były to stare w latach 80. uczniowie biegali po dziennik klasowy, jeśli nauczyciel go zapomniał. Teraz to ważny dokument, którego uczeń nie ma prawa wziąć do ręki. I są szafki. Anita wzdycha, że to prawdziwa rewolucja. Szafki w szatniach i te w klasach na podręczniki i przybory szkolne. Zmieniły się sposoby porozumiewania się nauczycieli z rodzicami.– Każdy obowiązkowo miał dzienniczek, do którego nauczyciel wpisywał każdą ocenę – mówi Anita.– Czasem nawet dwa dzienniczki, jeden dla nauczycielki, drugi dla mamy – śmieje się Grzegorz.– Dzisiaj są e-dzienniki, które teoretycznie pozwalają rodzicom na codzienną kontrolę szkolnych poczynań dzieci – dodaje Anita. – Ale ja wolałam papierowe dzienniczki, mam problemy z nie ukrywa, że tęskni za szkolnymi zabawami i żałuje, że nie można już w szkole organizować studniówek czy balów gimnazjalnych.– Szkolna zabawa miała swój urok – śmieje się Anita, absolwentka sfeminizowanego liceum pielęgniarskiego. – Kiedy przyszli zaprosić nas na potańcówkę chłopcy z technikum, omal nie pospadałyśmy ze schodów z Woźniak wspomina swoje zabawy szkolne: – Tylko do godziny ósmej i tylko w białych bluzeczkach do granatowych spódnic.– W białej bluzce? Żartujesz, mamo – mówi Anita.– Skądże, bluzka i spódniczka, żadnych uważa, że dzisiaj w szkole jest więcej procedur – regulamin szkoły, regulamin oceniania, papierologia.– Kiedyś uczeń miał prawa i obowiązki, dzisiaj ma same prawa – stwierdza. – Niestety, nie przekłada się to na wiedzę. Jest taki dowcip o maturach. Matura z matematyki, rok 1963: drwal dostaje 100 złotych za metr ściętego drewna. 4/5 z tych stu złotych to koszty uzyskania. Oblicz, ile zarobi drwal. Matura z matematyki, rok 2013: drwal dostaje sto złotych za metr ściętego drewna. Pokoloruj drwala...Reformy, które zmieniały szkołęZaraz po II wojnie światowej szkolnictwo wyglądało tak, jak pod koniec 20-lecia międzywojennego. Ale nie trwało to po wyborach do Sejmu Ustawodawczego w 1948 roku władza zakasała rękawy, by ofensywę ideologiczną przeprowadzać też w szkołach. Podstawą miała być ideologia marksistowsko--leninowska, przedstawiająca Związek Radziecki jako głównego sojusznika Polski Ludowej. W programie obowiązkowym pojawił się język rosyjski. Wprowadzono także 7--klasową szkołę podstawową, która była obowiązkowa. Chodzili do niej uczniowie w wieku od 7 do 14 lat. Edukację można było kontynuować w szkołach ogólnokształcących lub zawodowych, przygotowujących młodzież do pracy w rozrastającym się przemyśle. Ustawa z 1958 roku umożliwiała zatrudnienie młodych ludzi w fabryce, o ile kontynuowali swoją edukcję. By wyjść naprzeciw tym potrzebom, tworzone były szkoły przyzakładowe. Kolejną reformę szkolną wprowadzono ustawą z 1961 roku. Reorganizowała ona szkoły podstawowe, dodając im jedną klasę. Na mocy prawa obowiązek szkolny przedłużony został do 17. ro-ku życia. Potwierdzono także świecki charakter szkoły, przenosząc naukę religii do sal katechetycznych. W latach 1962-1971 zwiększono nakłady na oświatę, która otrzymała dodatkowy zastrzyk pieniędzy zebranych pod hasłem „1000 szkół na 1000-lecie Państwa Polskiego”. W efekcie w ciągu sześciu lat wybudowano blisko 1200 „tysiąclatek”. W 1971 r. rozpoczęto prace nad nowym modelem edukacyjnym, które miały np. stworzyć 10-letnią szkołę średnią. Koncepcję porzucono 10 lat później ze względu na niezbyt jasny charakter zmian oraz brak środków szkolnictwa przeorganizowała reforma oświatowa, która została opracowana przez rząd Jerzego Buzka w 1999 roku. Czas nauki w szkole podstawowej skrócono do 6 klas. Stworzono od postaw gimnazjum, do którego uczniowie chodzą przez trzy lata. Kolejnym etapem edukacji są szkoły ponadgimnazjalne: trzyletnie licea ogólnokształcące, czteroletnie technika lub trzyletnie szkoły zawodowe. Powstały też trzyletnie licea profilowane. Nad systemem zewnętrznych egzaminów czuwa Centralna Komisja przełom dokona się w 2014 roku, kiedy to rodzice nie będą mieli już wyboru i poślą sześciolatki do pierwszej klasy. AMW Wygląd grzywacza chińskiego – nie ma takiego drugiego. Grzywacz chiński jest psem niewielkim, który w kłębie osiąga maksymalnie 33 centymetry. Waga psa nie przekracza 5,5 kilograma. Rasa ta jest podzielona na dwa typy. Jeden typ, tak zwany “jelonek” (deer type) charakteryzuje się sylwetką elegancką, o delikatnym kośćcu.
Powodującego pandemię koronawirusa pół roku temu jeszcze nie było. Wiek temu nie było powodującego AIDS HIV. W zasadzie co roku mamy nową odmianę wirusa grypy. Skąd się biorą? Można powiedzieć, że nowe gatunki wirusów powstają po prostu jak nowe gatunki innych organizmów żywych – na drodze ewolucji. Ale czy wirusy właściwie są żywe? Wirus to olbrzymie ilości pojedynczych wirionów. Taki wirion ma dość prostą budowę. O ile wszystkie pozostałe drobnoustroje cechują się, podobnie jak inne organizmy żywe, budową komórkową, o tyle o wirusach tego powiedzieć nie można. Wirus ma na zewnątrz osłonkę zbudowaną z białka i lipidów, tzw. kapsyd. Ma często dość regularny geometryczny kształt. Pewne białka, umożliwiające przyssanie się i wtargnięcie do komórki żywiciela, często wystają. Na przykład wirus grypy ma na wierzchu cząsteczki hemaglutyniny i neuraminidazy. Na ich podstawie klasyfikuje się różne odmiany, np. H1N1. W środku znajduje się materiał genetyczny – DNA bądź RNA. W przypadku wszystkich organizmów, od bakterii przez palmy po człowieka, informację genetyczną koduje DNA, RNA zajmuje się głównie przenoszeniem tej informacji na białko. No dobrze – materiał genetyczny w opakowaniu. Na opakowaniu jakieś białka umożliwiające przyssanie się i wtargnięcie do komórki żywiciela. Wszystko. Ale skoro nic więcej nie ma, to w jaki sposób wirus się odżywia, rozmnaża, przeprowadza metabolizm? Mianowicie – w żaden. Wirus nie ma własnego metabolizmu. Nie potrzebuje i nie może się odżywiać. Nie potrafi samodzielnie się rozmnażać. Mówi się raczej, że wirus się namnaża – wykorzystując komórkę żywiciela. Wirus czepia się odpowiedniej komórki, np. nabłonka dróg oddechowych. Wkręca się do środka. Jego materiał genetyczny jest tak zbudowany, że może połączyć się z materiałem genetycznym komórki żywiciela. Jedna z teorii wyjaśniających powstanie wirusów stanowi nawet, że w rzeczywistości wirusy powstały z takich odczepionych fragmentów eukariotycznego DNA. Istnieją też tzw. transpozony, coś w rodzaju pasożytniczego DNA wszczepiającego się to tu, to tam w genom. Dawkins miał rację, pisząc o samolubnych genach. W każdym razie cały mechanizm wykorzystywany przez komórkę do produkcji własnych białek wedle zawartego we własnym DNA przepisie zostaje oszukany i użyty do produkcji białek wirusa. Jeśli jakiś wirus nie zawiera DNA, tylko RNA, także nie jest to przeszkodą. Występujący w HIV enzym, odwrotna transkryptaza, przekształci RNA w DNA (szczęśliwie istnieją leki hamujące). Komórka produkuje nowe DNA bądź RNA i nowe białka wirusa tworzą kolejne wiriony. Atakują kolejne komórki itd. A więc powstaje prosty układ powielany w miliardach kopii. W biologii powielanie materiału genetycznego jest zwykle ułomne. Jakaś zasada azotowa tworząca DNA się zawinie, kwant promieniowania przypadkowo padnie i zmodyfikuje układ wiązań… Tak się tworzą mutacje. Człowiek ma duże DNA. Większość nie pełni prawdopodobnie żadnej istotnej funkcji. Większość mutacji jest neutralna. Nie wpływa w najmniejszym stopniu na możliwość przetrwania i jako taka nie podlega doborowi naturalnemu. Nawet jeśli mutacja trafi na jakiś region, od której jednak coś zależy, z kilkudziesięciu tysięcy genów dana komórka nie używa wszystkich. Komórka mięśnia sercowego ma gen kodujący barwę oczu, ale go nie używa. Co miałaby z nim robić? Mutacja tego genu w kardiomiocycie (komórka serca) również na nic nie wpłynie. A nawet mutacja genu ważnego z powodu widzenia mięśnia sercowego, np. kodującego podjednostkę jednego z kanałów jonowych, nie zostanie przekazana następnemu pokoleniu. Przekazywane są tylko mutacje, które zajdą w komórkach będących prekursorami gamet. Zupełnie inaczej wygląda materiał genetyczny wirusa. Niewielki, kodujący kilka kluczowych białek. Tutaj szansa na mutację neutralną jest niewielka. Cykl „życia” może być bardzo krótki, więc nowe modele będą wypróbowane bardzo szybko. Któryś dobrze sobie poradzi nie tylko w starym żywicielu, ale i w dość odmiennym, nowym. Niestety testowanie tysięcy nowych modeli powoduje, że któryś w końcu zaskoczy. Tak jak to teraz możemy obserwować. Marcin Nowak Ilustracja: CDC, SARS-CoV-2, w domenie publicznej (za Wikimedia Commons)

Do kiedy będzie Drwal w Maku 2023? Rok temu sieć obiegła informacja, że Drwal zniknie z oferty McDonald's już 24 stycznia. Restauracja zareagowała na plotkę, ogłaszając w aplikacji

Jak się bronić przed „pocałunkiem” śmierci OD NASZEGO KORESPONDENTA Z BRAZYLII Zbliża się do ciebie w środku nocy, gdy głęboko śpisz. Nie budzi cię. Właściwie nawet nie drgniesz, gdy składa na tobie zabójczy „pocałunek”. TEN nocny intruz to pluskwiak żyjący w Ameryce Południowej, zwany „całującą pluskwą”. Długi „pocałunek”, podczas którego owad wolno wysysa krew, trwa niekiedy aż 15 minut. Sam „pocałunek” nie jest szkodliwy. Ale w kale owada pozostawionym na skórze może się znajdować zarazek o nazwie Trypanosoma cruzi (w skrócie T. cruzi). Gdy ów pasożyt dostanie się do twego organizmu przez oczy, usta czy jakąś rankę, może wywołać trypanosomatozę amerykańską, znaną lepiej jako choroba Chagasa. W ostrym stadium tej choroby najbardziej charakterystycznym objawem jest obrzęk oka. Następnie dochodzi zmęczenie, gorączka, brak apetytu albo biegunka. Po miesiącu czy dwóch symptomy te zwykle ustępują, nierzadko bez leczenia. Ale najgorsze może jeszcze przyjść. Zdarza się, że jakieś 10 do 20 lat po zakażeniu u chorego pojawiają się zaburzenia kardiologiczne, w tym arytmia, a nawet niewydolność mięśnia sercowego. * Ocenia się, że na chorobę Chagasa cierpi aż 18 milionów ludzi, a umiera na nią około 50 000 rocznie. Nie wszyscy zostają zakażeni bezpośrednio przez pluskwiaka. Na przykład wśród ofiar są dzieci karmione piersią przez zarażone matki. Ciężarna kobieta może nawet przekazać pasożyta płodowi albo zarazić dziecko podczas porodu. Inne drogi zakażenia to transfuzja krwi oraz jedzenie niegotowanego mięsa zainfekowanego T. cruzi. * Jakie działania są podejmowane w walce z chorobą Chagasa? Środki owadobójcze skutecznie zmniejszają populację pluskwiaków. Ale opryskiwanie mieszkania jest nieprzyjemne i musi być powtarzane co sześć miesięcy. Uniwersytet Federalny w Rio de Janeiro opracował rozwiązanie alternatywne — farbę zawierającą insektycydy. Produkt wypróbowano w 4800 domach. Jakie były rezultaty? Nawet po dwóch latach w 80 procentach mieszkań nie było pluskwiaków! Uczeni odkryli również, że liście miodli indyjskiej zawierają nietoksyczną substancję (azadirachtin) ulegającą rozkładowi biologicznemu, która nie tylko leczy zakażone pluskwy, ale też ochrania zdrowe przed staniem się żywicielami. Pomoc dla zarażonych Czy jest jakaś nadzieja dla milionów ludzi zarażonych chorobą Chagasa? Tak. Międzynarodowy zespół naukowców próbuje rozszyfrować tajemnice 10 000 genów T. cruzi. Dzięki temu możliwe by było opracowanie testów diagnostycznych, szczepionek i skuteczniejszych leków. W lipcu 1997 roku uczeni wysłali jedno z głównych białek T. cruzi w przestrzeń kosmiczną na wahadłowcu Columbia, by zbadać jego strukturę w warunkach mikrograwitacji. Jest to ważny krok w przygotowywaniu leków odpowiadających budowie T. cruzi. Poszukiwanie nowych lekarstw ma duże znaczenie, gdyż w późniejszych stadiach choroby żadne środki na razie nie skutkują. * Dostrzegając korzyści wczesnego leczenia choroby Chagasa, brazylijska biolog Constança Britto opracowała test wykorzystujący polimerazową reakcję łańcuchową, dzięki któremu można dokonać rozpoznania w ciągu dwóch dni. Niestety, wiele osób we wczesnych stadiach choroby w ogóle nie jest jej świadomych. Najważniejsze jest zapobieganie Jakie środki ostrożności możesz przedsięwziąć, gdy przebywasz w rejonie, gdzie żyją pluskwiaki? ▪ Jeżeli nocujesz w chacie z gliny lub krytej strzechą, używaj moskitiery. ▪ Stosuj środki owadobójcze. Obniżają ryzyko zakażenia. ▪ Usuwaj pęknięcia i szczeliny w ścianach, gdyż tam mogą się zagnieździć pluskwiaki. ▪ Utrzymuj czystość w domu, także za obrazami i meblami. ▪ Od czasu do czasu wynoś na słońce materace i koce. ▪ Pamiętaj, że nosicielami mogą być zwierzęta — zarówno dzikie, jak i domowe. ▪ Jeżeli podejrzewasz, że jakiś owad to pluskwiak, postaraj się, by to sprawdzono w najbliższym ośrodku zdrowia. [Przypisy] ^ ak. 5 Objawy choroby Chagasa bywają zmienne, a niektóre są typowe nie tylko dla niej. Dlatego podane tu symptomy mają pomóc jedynie w wyrobieniu sobie ogólnego pojęcia o chorobie, nie zaś w postawieniu diagnozy. Często choroba przebiega bezobjawowo, dopóki nie przejdzie w stan przewlekły. ^ ak. 6 Według amerykańskiego Ośrodka Profilaktyki i Zwalczania Chorób w niektórych krajach zapasów krwi w ogóle nie poddaje się testom wykrywającym chorobę Chagasa. ^ ak. 10 Lekarze stosują lek o nazwie nifurtimoks, ale często wywołuje on poważne skutki uboczne. [Ramka na stronie 13] Odkrycie choroby Chagasa W 1909 roku brazylijski lekarz Carlos Chagas pracował w stanie Minas Gerais, gdzie malaria hamowała budowę kolei. Zaobserwował wtedy u wielu pacjentów objawy odmienne od symptomów wszystkich znanych chorób. Zauważył też, że w tamtejszych domach gnieździły się owady z rodziny pluskwiaków, żywiące się krwią. Badając zawartość jelit tych owadów, Chagas odkrył nowego pierwotniaka. Nadał mu nazwę Trypanosoma cruzi na cześć swego przyjaciela — naukowca Oswalda Cruza. Nową chorobę słusznie nazwano od nazwiska Carlosa Chagasa, ponieważ to jego wnikliwe badania doprowadziły do jej odkrycia. [Ilustracja na stronach 12, 13] W wiejskich mieszkaniach często gnieżdżą się pluskwiaki [Prawa własności] Zdjęcia: PAHO/WHO/P. ALMASY TikTok video from Zielona Wyspa (@jjandfor): "Jak się nazywa Japoński Drwal? Jak myślisz? @Bartek". Japanese Trap Beat - Akirih. Michal13 dodał dowcip do kategorii głupi, zaktualizował 22 sty 2016. Wiele problemów z nauką sprawia alfabet chiński. Słownik Kangxi zawiera aż 47 tysięcy znaków! Dla porównania, alfabet polski to zaledwie 32 litery (w tym 9 znaków diaktrytycznych). Od razu uspokajamy – nawet zaawansowany uczeń języka chińskiego nie zna wszystkich znaków alfabetu. Zazwyczaj rozpoznaje i używa około 5-6 tysięcy Sezon zimowy kojarzy się każdemu z czymś innym, jednym osobą z wyjazdem na narty, drugim z rozgrzewającą herbatą przy kominku. Jednak dla wielu jest to najlepszy sezon w McDonald’s, a to wszystko za sprawą burgera, który przez większość osób jest uważany za najlepszy w całym menu restauracji. Burgera Drwala można spróbować, aż w pięciu wariantach. W klasycznej wersji w jego skład wchodzi: wołowina, chrupiący ser żółty w panierce, podwójna porcja bekonu, prażona cebulka, sałata lodowa oraz aromatyczny sos z dodatkiem przypraw, a wszystko to znajduje się w pszennej bułce z posypką serową. Dla prawdziwych mięsożerców powstała wersja Drwala Podwójny, który nie różni się składem od klasyka oprócz dodatkowej porcji soczystej wołowiny. Z kolei Kanapka Drwala na ostro zawiera dodatkowo papryczki jalapeño oraz ostry sos. Inny wariant tej kultowej kanapki to Drwal z żurawiną, który oprócz klasycznych składników takich jak: wołowina, ser w panierce, bekon, sałata, cebulka prażona, sos z przyprawami zawiera również delikatnie słodki sos żurawinowy. Ostatnia propozycja tego kultowego burgera to Drwal z Kurczakiem, który składa się z kurczaka w złocistej, chrupiącej panierce oraz pozostałych składniki wersji klasycznej. Kanapka Drwala to także spora porcja kalorii. Klasyczny z wołowiną waży 315g i zawiera 925 kcal w tym 52% tłuszczu, 30% węglowodanów oraz 18% białka, najmniej kalorii ma opcja z kurczakiem – 884 kcal. Kanapka Drwala cieszy się ogromną popularnością, jednak jej miłośnicy muszą uzbroić się w cierpliwość, ponieważ burger ten występuje w ofercie tylko sezonowo. Dołącza on do menu restauracji na jesień każdego roku. Dla przykładu w roku 2019 Drwal był dostępny od 20 listopada, a w roku 2020 pojawił się 25 listopada. Ostatnie zamówienia w ubiegłym sezonie można było składać do 26 stycznia 2021 roku. Jak widać sezon trwa zaledwie kilka tygodni więc nie warto zwlekać ze spróbowaniem tej naprawdę smacznej kanapki. Od kiedy znajdziemy ją w McDonald’s w sezonie 2021? Na ten moment nie ma jeszcze oficjalnej informacji. Szacuje się jednak, że będzie to koniec listopada jak w latach poprzednich. Dla ciekawostki Kanapka Drwala pojawiła się pierwszy raz w McDonald’s w ofercie „Lepsza strona zimy” w 2011 roku. Jeśli już o Burgerze Drwala mowa, to razem z nim warto spróbować aromatycznych chrupserków, które składają się z delikatnego sera camembert w naprawdę chrupiącej panierce z dodatkiem sosu żurawinowego. Kanapka Drwala z McDonalds – FAQ Mimo, że Kanapka Drwala (Burger Drwala) jest z nami już od dekady, ciągle pojawiają się coraz to nowsze pytania o tą wyśmienitą i wyczekiwaną kanapkę sieci McDonald’s. Pojawiają się też coraz to nowsze, niesprawdzone lub błędne informacje o Burgerze Drwala. Z tego też względu postanowiliśmy w jednym miejscu zebrać najczęściej pojawiające się pytania o Kanapkę Drwala i oczywiście odpowiedzi na nie. Kiedy Kanapka Drwala będzie w McDonald’s?W latach wcześniejszych Kanapka Drwala pojawiała się w drugiej połowie listopada. W 2019 roku Kanapka Drwala trafiła do sprzedaży rok później a z nieoficjalnych informacji wynika, że w tym roku do sprzedaży trafi czyli w sobotę. Ile kalorii ma Kanapka Drwala z McDonald’s?Kanapka Drwala jest ciężka i bardzo kaloryczna. Waży 315g i ma 925 kcal. Daje to 300kcal na 100g. Jeśli założymy, że dorosły człowiek potrzebuje 2000 kcal to Kanapka Drwala zapewni dobowe zapotrzebowanie kaloryczne w 46%. Jaki ma skład Kanapka Drwala z McDonald’s?Burger Drwala składa się z jednego placka serowego, wołowiny (burgera), dwóch plastrów boczku (bekonu), sałaty oraz prażonej cebulki w bułce serowo-bekonowej. Smak dopełnia sos z przyprawami. Burgera Drwala na ostro natomiast uzupełniają papryczki Jalapeño oraz pikantny sos. Jak długo w sprzedaży jest Kanapka Drwala w McDonald’s?Zwyczajowo kanapki sezonowe dostępne są w zimie od połowy listopada do połowy stycznia. W poprzednim roku przedłużono jednak dostępność Kanapki Drwala do 26 stycznia 2021 roku. W 2022 roku najprawdopodobniej również sprzedaż zakończy się końcem stycznia. Ile kosztuje Kanapka Drwala w McDonald’s?W sezonie 2021-2022 Burger Drwala w tradycyjnej wersji najprawdopodobniej będzie kosztował w granicach 16,00 – 17,00 złotych solo (sama kanapka) i w okolicach 25,00 złotych w zestawie. Cennik jeszcze nie jest znany. Czy Kanapka Drwala dostępna jest w menu śniadaniowym?Niestety nie. Kanapka Drwala nie jest dostępna w ofercie śniadaniowej. Na jej zakup musimy więc poczekać do godziny w dni powszednie i do w weekendy. Od kiedy w McDonald’s jest Burger Drwala?Po raz pierwszy Kanapka Drwala w McDonald’s zadebiutowała w ofercie “Lepsza strona zimy” w 2011 roku czyli już 10 lat jest dostępna w ofercie sezonowej. Jakie wersje Kanapki Drwala są dostępne?W poprzednich latach dostępne były: Burger Drwala z wołowiną, Burger Drwala na ostro, Burger Drwala z kurczakiem, Podwójny Burger Drwala i Burger Drwala z żurawiną. Kanapka drwala- to danie sezonowe, które pojawia się w menu restauracji tylko raz w roku, a dokładniej na jesień. Zadebiutowała w ofercie “Lepsza strona zimy” w 2011 r. i stała się bardzo popularna. Powstaje w amerykańskiej sieci barów szybkiej obsługi “McDonald’s”, która sprzedaje głównie burgery, frytki i napoje. Przedsiębiorstwo zostało założone 15 maja 1940 r. w San Bernardino w Kalifornii przez braci Richarda i Mauric’a McDonaldów. Od 1953 r. udziela franczyz. W 2007 r. McDonald’s dysponował 31 tysiącami barów w ponad 119 krajach na całym świecie. W Polsce pierwsze tego typu miejsce otwarto 17 czerwca 1992 r. w Warszawie na rogu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. W Polsce rozwija się on na zasadzie franczyzy, a w grudniu 2019 r. właścicielami 380 barów byli polscy franczyzobiorcy. “Kanapka drwala” to pyszny burger, który składa się z kilku składników m. in. placka serowego, wołowiny, dwóch plastrów bekonu, sałaty oraz prażonej cebuli w bułce serowo-bekonowej. Smak dopełnia sos z przyprawami. Natomiast na ostro podawany jest z papryczką jalapeño oraz pikantnym sosem. Ceny różnią w zależności od rodzaju kanapki np. z wołowiną kosztuje 16,90 zł i ma 925 kcal, na ostro 17,40 zł i ma 959 kcal, z kurczakiem 15,90 zł i ma 884 kcal, podwójny burger drwala 19,90 zł i ma 1160 kcal, a z żurawiną 17,40 zł i ma 959 kcal. Jest to najbardziej lubiany fast food wśród klientów. Gdy pojawia się w ofercie przed restauracjami ustawiają się długie kolejki. Kanapka ta powstała 12 lat temu i z roku na rok jest bardziej wyczekiwana. Jest to pewnego rodzaju święto. W okresie letnim nie cieszyła się zainteresowaniem, ponieważ to solidna porcja kalorii. Idealnym momentem na jej wprowadzenie jest właśnie listopad, czyli okres jesienno-zimowy. Na tą popularną kanapkę do McDonald’s wybierają się często nawet osoby, które zwykle nie stołują się w fast foodach. Można powiedzieć, że “Burger drwala” to smak zamknięty w chrupiącej bułce z ziarnami. Głównym składnikiem tej kanapki jest wołowy burger, czyli płaski kotlet bez panierki. Pierwsze burgery pojawiły się w Stanach Zjednoczonych na początku XX wieku. Podawane były na grzance z sałatą, majonezem i musztardą. Cieszą się one niesłabnącą popularnością na całym świecie. Restauratorzy ściągają się między sobą w wymyślaniu nowych kanapek z burgerami w roli głównej. Hit McDonald’s w Polsce cieszy się tak ogromną renomą, że na portalu społecznościowym “Facebook” powstała specjalna strona poświęcona “Kampanii na rzecz wprowadzenia Kanapki drwala do stałej oferty”. W jednej porcji znajdować się może nawet 48g tłuszczów, w tym 15g tłuszczów nienasyconych, 37g białka, 11g cukru, 8g soli i 3g błonnika. Przygotowanie wcale nie jest skomplikowane, więc wszyscy, którzy nie chcą tracić czasu w staniu w kolejkach, mogą w prosty sposób samodzielnie przyrządzić podobną potrawę w domu. Osobiście próbowałam tej, kanapki i mogę w 100% polecić. Jest pyszna, chrupiąca i bardzo sycąca. Kanapka Drwala – składniki odżywcze Nutrition Facts1 servings per containerServing Size315 gKalorie925Na porcję% Dzienna wartość *Tłuszcze 48g 74%Nasycone 15g 75%Na porcję% Dzienna wartość *Węglowodany 67g 23%Błonnik 3g 12%Cukry 11gBiałko 37g 74%* The % Daily Value tells you how much a nutrient in a serving of food contributes to a daily diet. 2,000 calories a day is used for general nutrition advice. Skąd wzięła się nazwa “hamburger” Każdy chyba, kto zetknął się ze słowem “hamburger” skojarzył go z “ham” – szynka i prawdopodobnie wydaje mu się, że to od niej wziął swoją nazwę. Tak jednak nie jest. Hamburger zawdzięcza swoją nazwę zupełnie czemu innemu. “Hamburger” to, jak wiadomo, amerykański wynalazek, przynajmniej w tej formie, w której go znamy. Kiedyś, jeszcze przed erą samolotów, jedyną drogą na nowy kontynent, była droga morska, a imigranci całymi tygodniami płynęli na statkach, by znaleźć się na tym lądzie. W drodze musieli coś jeść, a prowiant nie mógł się zepsuć. Zatem w dużej części były to racje żywnościowe o długim okresie przydatności. Aby przechować w tych warunkach mięso, należało je zakonserwować w puszkach (konserwach mięsnych). W takiej właśnie formie trafiały do ładowni statków. Oczywiście zabierano więcej jedzenia niż było to konieczne, zatem często zdarzało się, że w portach na kontynencie amerykańskim rozładowywano nadmiar konserw. Gdy w okolicach portu zbierało się sporo ubogich, bądź co bądź, ludzi, którzy jednocześnie byli głodni, warto było wymyślić coś, by ich nasycić. Nie bardzo jednak dało się karmić ich w dalszym ciągu tym, co jedli w podróży, wymyślono więc, jak przetworzyć nadmiar konserw w szybkie, łatwe i niedrogie dania, które będzie można zjeść bez talerzy i sztućców (było to podyktowane oszczędnościami). Postanowiono z mielonki konserwowej zrobić kotleciki, a następnie wsadzić je do bułki, póki gorące, dodać niewielką ilość sosów (by choć trochę zmienić smak tego, co ludzie jedli przez ostatnie kilka miesięcy) i sprzedać. Stąd wzięły się hamburgery. Ale miało być przecież o ich nazwie, prawda? Otóż konserwy, które zabierali na statek niemieccy imigranci pochodziły z Hamburga (gdzie jadano już smażone mięso mielone pod nazwą “stek z Hamburga”). Jako, że pierwsze hamburgery robili właśnie z tych konserw niemieccy imigranci, rozpowszechnili nazwę tego dania, z szynką niemającego nic wspólnego (hamburger to siekana wołowina, a nie wieprzowina).

Pismo chińskie ( chiń. hànzì, jap. kanji, kor. hancha, wiet. hán tự) – sylabowe pismo logograficzne ( ideograficzno - fonetyczne ), stworzone najwcześniej 8 tys. lat temu, a najpóźniej 4,5 tys. lat temu w Chinach, zaadaptowane do zapisu innych języków Azji Wschodniej, obecnie przede wszystkim japońskiego. Pismo chińskie. Napis

GłównaPoczekalniaVideo TOP Generator Dodaj hopa Poprzedni Następny Jak się nazywa Chiński złodziej mazaków? Jak się nazywa Chiński złodziej mazaków? Kosimazaki A jak drwal? Piłajajamucharata A jak po czesku wiewiórka? Kociazapierdalajka 0 58 Kopiuj link Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Dodano przez: mlody_87 Komentarze Zobacz również: Świetny tatuaż Świetny tatuaż dodano przez: SZKRAB 2022-07-28 0 42 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Mało miejsca do parkowania Mało miejsca do parkowania dodano przez: djmaniek12 2022-07-28 0 40 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Ciekawy sposób rozbiórki konstrukcji ze zbrojonego betonu - Ciekawy sposób rozbiórki konstrukcji ze zbrojonego betonu - dodano przez: 2017-02-22 39 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Jest ciężko Jest ciężko dodano przez: pisanka 2022-07-28 0 21 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Nieprzewidziany wydatek Nieprzewidziany wydatek dodano przez: granat 2022-07-28 0 44 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Co za czasy Co za czasy dodano przez: patryko2 2022-07-28 0 53 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Wungiel Wungiel dodano przez: bobik_sl 2022-07-28 0 39 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół XD XD dodano przez: Smad 2022-07-28 0 55 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Wypłata Wypłata dodano przez: pshypadek 2022-07-28 0 26 Kopiuj link Komentuj Dodaj do ulubionych Dodaj do przyjaciół Street food. Burger Drwala w innych krajach Europy. Nie tylko Polacy są głodni nowości. Do polskich lokali sieci McDonald's po dłuższej przerwie zawitał Burger Drwala. Premiera kanapki wywołała poruszenie, mimo podwyżki cen. Limitowane edycje burgerów, takie jak Burger drwala, to sposób na przyciągnięcie klientów. Publikacja: 28. Dowcip #10066 dodany o 12:14 w kategorii zagadki Jak się nazywa Chiński złodziej mazaków? Kosimazaki A jak drwal? Piłajajamucharata A jak po czesku wiewiórka? Kociazapierdalajka Ocena: 1 / 1
Oto ceny burgera Drwala na 2022 r.: Burger Drwala klasyczny – 24,90 zł — 7,50 zł więcej. Burger Drwala podwójny — 29,90 zł — 9,60 zł więcej. Burger Drwala z kurczakiem – 24,90 zł
Witajcie :) "O nie, użyłaś emotikonki !!! To mi wypala oczy !!!" Dobra, dobra, już poprawiam. Witajcie. W tym poście zapoznacie się z naszą nową lalką - Jinafire Long ! Młodsza bardzo marzyła o lalce i wreszcie udało się ją zdobyć. Nasza Jin jest bardzo spokojna, mądra i kreatywna. Uwielbia projektować i tworzyć nowe stroje. Niestety, wielki talent musi mieć wroga. W przypadku smoczycy jest to Clawdeen. Upiorki rywalizują ze sobą projektując ubrania. Ale gdzie dwóch się bije tam trzeci (czyli Skelita) korzysta. A teraz przejdziemy do fotek pudełka, lalki, akcesoriów itd. (Od razu przepraszamy, niektóre zdjęcia mogą być za ciemne, gdyż było pochmurno, a młodsza ciągle wchodziła w okno [aż mi się przypomniały wakacje, haha]). Pierwsze co wpadło w nasze łapska to karton zapakowany w czarną folię. Oto i karton. Ach, ta magia zdjęć "na temat". Pudełko z lalką tylko czekało, aż ktoś ją wyciągnie. Jak można zauważyć pudełko nie posiada polskiej wersji językowej. Ten mechaniczny smok jest taki uroczy. To zdjęcie jest takie cute. Szczegóły, haha. Jak zobaczyłam te buciki, to od razu się w nich zakochałam. Pamiętnik schował się za szkolną szafką. Oczywistością jest, że teczka się otwiera. Z tyłu jest uroczy, złoty smok. Ogon Jin jest grubszy, niż ogon kotołaczek. Za to bardziej mi się podoba. Jakie ma śliczne uszka ! Takie smocze. Spodnie z... rozporkiem nie tam gdzie powinien się znajdować. Zabawnie to wygląda. Czy już wspominałam, że strasznie podobają mi się te buciki ? Ręce smoczycy są pokryte łuskami, co się na prawdę świetnie prezentuje. Postanowiłam porównać łapki Draculaury i Jiny. Teraz kilka fotek smoczycy. Kilka, dosłownie. To na tyle w tym poście. Mam nadzieję, że lalka jak i jej fotografie przypadły wam do gustu. Miłego dnia/wieczoru. Achum, do następnego posta ! Język chiński to grupa ściśle ze sobą powiązanych, lecz wzajemnie nie zrozumiałych odmian języka. Zaliczamy do nich fāngyán (odmiany regionalne), dialekty i pozostałe odmiany języka chińskiego. W sumie około 1.2 miliarda ludzi posługuję przynajmniej jedną odmianą języka chińskiego. Wszystkie odmiany języka chińskiego należą do rodziny języków sino-tybetańskich Woodie – szósta możliwa do odblokowania postać. Do jej odblokowania jest potrzebne 1600XP (czyli 80 dni). Woodie jest kanadyjskim drwalem z dużą brodą. Zaczyna grę ze swoją ukochaną siekierą. Ścina drzewa 2x szybciej od pozostałych postaci. Posiada także mroczny sekret. Zamienia się w Bobra, gdy zetnie zbyt dużo drzew lub gdy trwa pełnia księżyca (Siekiera "Lucy" przypomina postaci o jego klątwie). Klątwa jest niezależna od używanej siekiery. Woodie jest obecnie jedyną postacią, która może zmienić swoją fizyczną postać. Strategia[] Pierwszą cechą tej postaci jest posiadanie wyjątkowej, przeklętej siekiery. Różni się od zwyczajnej siekiery tym, iż posiada własną osobowość, cytaty i dźwięki. Posiada niewielkie obrażenia (13,6) co rekompensuje fakt, iż nie niszczy się oraz to, że ścina drzewa dwukrotnie szybciej od zwyczajnej siekiery. Zadając niewielkie obrażenia może służyć w walce przede wszystkim do niszczenia niechronionych gniazd stworzeń (pająki, slurtle, pszczoły, zabójcze pszczoły) bez utraty wytrzymałości w cenniejszej broni. Zaawansowany etap gry oraz dotarcie do Igloo w czasie zimy i zdobycie Kła morsa daje możliwość stworzenia Laski, która użyta w walce ma podobne zastosowanie z nieco większymi obrażeniami (17). Również ta nie posiada wytrzymałości. Zatem wybierając Woodie'go na ekranie postaci, niezniszczalna, lekka broń do walki, jest dostępna już od dnia pierwszego. Drugą cechą, która wiąże się z wyborem tej postaci jest jego klątwa, związana z obsesją na punkcie ścinania drzew. Gdy Woodie ścina zbyt wiele drzew w krótkim czasie (oraz podczas trwania pełni), zostaje zamieniony w bobra. Ta forma nie posiada zdrowia, zdrowia psychicznego ani głodu. Posiada za to głód bobra, który pokazuje, ile czasu musi minąć, nim postać wróci do ludzkiej formy. Zjadanie surowców takich jak trawa, drewno czy sadzonki wydłuża ten czas. To, w jak szybkim tempie spada zapełnienie głodu bobra, sprawia, iż pozostanie w działaniu klątwy pochłania duże ilości surowców. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż na docelowym ustawieniu świata ilość drzew i roślinności, która pokrywa wyspę jest ogromna, nie należy obawiać się, że zabraknie nam "pożywienia". Również otrzymywanie obrażeń przyśpiesza utratę tego współczynnika i skraca czas działania klątwy. Kiedy jednak wskaźnik spadnie do 0, klątwa znika, a Woodie budzi się następnego dnia, w tym samym miejscu, gdzie padł bóbr, z bardzo niskimi statystykami. W Don't starve together sprawa wygląda trochę inaczej. Woodie nie posiada już głodu bobra, ale za to ma 3 przemiany: bobrołaka, gęsiołaka i łosiołaka. Gęsiołak pozwala biegać 2 razy szybciej i może biegać po wodzie, a łosiołak ma do 90% ochrony i zadaje obrażenia tak jak sświeża pałka może szybciej niszczyć surowce. Aby zamienić się w jaką forme Woodiego są na to 4 sposoby: zjeść 2 potworne mięsa lub potworną lazanie, podczas pełni księżyca, aby zamienić się w konkretną forme w zakładce magi wytwarzamy idol z 3 potwornego mięsa i zależnie od formy potrzebujemy 3 trawy, 3 nasiona lub 3 kłody. Niestety wadą przemian jest upuszczanie przedmiotów założonych na postać i nie można się leczyć, i poczytalność leci na łeb na szyje(:)) Włochaty niszczyciel[] Przemiana w bobra jest centralnym punktem na którym opiera się większość korzyści ale również i utrudnień związanych z wyborem tej postaci. Niewątpliwą unikatową korzyścią wynikającą z przemiany jest utrata dotychczasowych 3 wartości (głód, zdrowie, zdrowie psychiczne) i zastąpienie ich głodem bobra. Taka zamiana sprawia, iż tak długo, aż postać pozostaje pod działaniem klątwy, nie ma konieczności dbania o zdrowie psychiczne postaci oraz o gromadzenie i zarządzanie żywnością. Głód oraz zdrowie zastępuje hybrydalne połączenie w postaci głodu bobra. Musi być zaspokajany podobnie jak normalny głód, a jednocześnie ataki potworów zaniżają tę wartość, tak jak w przypadku posiadania zdrowia. Spada bardzo szybko z poziomu 100 do 0, jednak może być łatwo wypełniana, ze względu na wszechobecną, potencjalną żywność, jaką jest drewno czy trawa. Doświadczeni gracze potrafią wykorzystać okoliczne surowce do przebywania w postaci bobra przez długie dni. Kolejnym atrybutem bobra są jego wyjątkowe, uniwersalne kły, których używa jako broni oraz jako narzędzi. Jego ataki zadają 50 obrażeń, a dodając do tego fakt, iż zadaje stosunkowo szybkie ataki bez istnienia poziomu wytrzymałości, ataki bobra są niezwykle potężne i skuteczne w walce. Można to wykorzystać do prostszej eliminacji gniazd potworów, również tych chronionych. Bóbr jest rówież niezastąpiony w walce z Drzewcami. Są one bardzo powolne, co pozwala zadać 3-4 ciosy, bazując na metodzie tzw: "kitiningu". Ich drugim zastosowaniem jest narzędzie uniwersalne. Kły bobra stanowią połączenie nie niszczącego się młota, łopaty, siekiery i kilofa! Dodatkowo wykonywanie akcji odpowiadającej tym narzędziom (ścinanie drzewa, burzenie skały, chlewu etc.) jest wykonywane 2x szybciej niż w przypadku korzystania z regularnych narzędzi. Przyśpieszone wykonywanie tych akcji, równoważy stosunkowo szybki spadek głodu bobra, który możemy wypełniać, np. dzięki szybkiemu ścinaniu drzew. Kolejną zaletą jest brak konieczności dbania o ogrzanie postaci. Tak długo jak Woodie trwa w działaniu klątwy bobra pokrytego futrem, tak długo nie musimy obawiać się negatywnych skutków zimy w postaci zamarznięcia. Ostatnią znaczącą zaletą jest przystosowanie bobra do widzenia w ciemnościach, które uniemożliwia skrzywdzenie bobra przez Grue. Druga strona medalu[] Jak przystało na klątwę, niesie ona ze sobą szereg rozmaitych utrudnień i komplikacji. Nie inaczej jest w tym przypadku. Największą wadą klątwy stanowi wyjście z tego stanu! Kiedy klątwa ustępuje, Woodie budzi się znacznie osłabiony. Ma wówczas 50 zdrowia, 40 głodu i 50 zdrowia psychicznego. Istnieje szereg okoliczności, w których niespodziewany powrót do ludzkiej postaci może wiązać się z niechybną śmiercią. Może to mieć miejsce na przykład, gdy głód bobra spada do 0 w trakcie walki z potworem. Wówczas Woodie budzi się w tym samym miejscu, nadal atakowany przez potwora, z którym walczył w swej drugiej postaci. Zestawiając ten fakt z mocno zaniżoną wartością zdrowia, ryzyko śmierci jest bardzo wysokie. Drugą groźną sytuacją jest powrót do ludzkiej postaci w trakcie trwania zimy. Początkujący gracz, który nie ma wystarczającej kontroli nad momentem wyjścia z klątwy doprowadzi do zamarznięcia postaci w kilka chwil. Śmierć od zamarznięcia wiąże się bezpośrednio z drugą wadą klątwy. Woodie wypuszcza wówczas na ziemię zawartość całego ekwipunku, zbroi i opcjonalnego plecaka. O ile nie pozostaniemy w tym samym miejscu, o tyle rośnie ryzyko zamarznięcia po wyjściu z klątwy w trakcie trwania zimy. Postać oddalona od swojego ekwipunku ma niewielkie szanse na natychmiastowe zgromadzenie surowców do produkcji pochodni czy ubrania. Dodatkowo wypuszczone, łatwopalne przedmioty mogą zostać zajęte przez ogień pożaru lub mocno rozpalonego ogniska. Natomiast upuszczona żywność gnije w przyśpieszonym tempie. Kolejnym minusem przemiany jest brak możliwości wejścia w podgląd mapy. Biorąc pod uwagę rozległość mapy, po kilku chwilach, niemal w większości przypadków, niedoświadczony gracz traci orientacje w terenie i nie wie, dokąd zmierza. Nie miałoby to znaczenia, gdyby nie fakt, iż w czasie trwania zimy gracz chce zapewnić postaci jak najlepsze miejsce do powrotu do ludzkiej postaci, takie jak baza czy obudowane ognisko. Dając się ponieść walce i wypełnianiu głodu bobra łatwo jest się zgubić. Orientacji w terenie nie ułatwia w miarę jednolity filtr obrazu podczas przemiany, a zwłaszcza obfite opady śniegu podczas trwania zimy. Przedostatnim problemem jest brak ekwipunku. Wszystko co spadnie na ziemię w czasie działania klątwy nie może zostać zebrane. O ile wyrwana z ziemi sadzonka, trawa, czy ścięte drzewa pozostawiają nie gnijące surowce możliwe do zebrania później, o tyle żywność gnije lub zostaje zjadana przez potwory już w czasie, kiedy pozostajemy w postaci bobra. Tracimy wówczas wiele cennych dla zwyczajnej postaci źródeł żywności. Wyjątek stanowią tu nasiona czy miód, które posiadają bardzo długi czas gnicia. Nie dotyczy to Don't starve: Together. Wtedy Woodie zatrzymuje wszystkie rzeczy, które posiadał przed przemianą w bobra. Niestety, nie dotyczy to broni, zbroi lub amuletu oraz nakrycia głowy, plecaka i innych rzeczy, w które był aktualnie wyposażony Natomiast ostatnim utrudnieniem związanym z klątwą jest fakt, że Woodie zmienia się mimowolnie w bobra podczas trwania pełni księżyca. Jest to szczególnie niewygodne, gdy preferujemy nomadyczny styl gry i pozostawanie w ciągłym ruchu. Istniał sposób na ominięcie tego utrudnienia. Gracz musiał zapoznać się z cyklem księżyca, a w dniu, w którym miała wystąpić pełnia, musiał skorzystać o zmierzchu z namiotu, śpiwora, lub futrzastego śpiwora. Zostało to jednak zmienione, Woodie korzystając z któregoś z tych przedmiotów budzi się rano jako bóbr. Zaawansowana strategia[] Zbiór zalet i wad Woodiego, a zwłaszcza jego klątwy, stanowi dobre narzędzie w rękach zaawansowanych graczy. Jeśli potrafimy zniwelować negatywne skutki przemiany oraz w szybkim tempie odnowić wartości postaci, takie jak głód czy zdrowie po powrocie do ludzkiej postaci, Woodie i bóbr mogą zostać wykorzystani do wykonania większości czynności związanych z eksploracją wyspy. Zaawansowany gracz opiera swoją strategię głównie na kontrolowanym przechodzeniu w postać bobra i wykorzystywaniu jego potencjału w maksymalnie wydajny sposób. Woodie stanowi wówczas niejako zbieracza surowców z pola bitwy na którym bóbr wcześniej operuje. Woodie jest postacią zalecaną dla doświadczonych graczy. Przemiana w Bobra i jej zalety mogą prowadzić do błędnego wniosku, iż stanowi dobre rozwiązanie dla początkujących graczy, ze względu na przewagę bobra w walce i eksploracji. Fakt ten weryfikuje jednak wyjście z klątwy i umiejętność gracza do okiełznania konsekwencji z tym związanych. Tryb przygodowy[] Zbiór cech Woodiego sprawia, że stanowi bardzo dobry wybór do ukończenia trybu przygodowego. Gracz musi jednak trzymać się planu przechodzenia tego trybu. Do przechodzenia na kolejne wyspy potrzebne jest zbieranie rzeczy, posiadanie szukającej różdżki i docieranie do portalu. To zasadniczo jedyny element, którego postać nie może dokonać w fazie bobra. Może ona natomiast, w rękach doświadczonego gracza, utorować sobie drogę do niemal wszystkich rzeczy, oczyścić okolice portalu z potworów, pościnać duże ilości drzew, zniszczyć kamienie (bez konieczności tworzenia narzędzi). Po wyjściu z klątwy gracz powinien umieć odnowić wartości głodu, zdrowia oraz zdrowia psychicznego w szybkim tempie (wartości te przechodzą w identycznej formie do następnego świata), odnaleźć Siekierę "Lucy" (niezbędną do szybkiej, ponownej przemiany) oraz powinien zebrać rzeczy i dotrzeć do portalu, korzystając z utorowanej wcześniej ścieżki. Biorąc pod uwagę fakt, że w trybie przygodowym niemal nigdy nie brakuje drzew, utrzymanie klątwy przez wiele dni nie jest wymagające. Dodatkowo postać może eksplorować mapę w czasie trwania nocy dzięki noktowizji bobra. Szczególnie nieoceniony staje się na etapie "Ciemność", gdzie w postaci bobra może poruszać się niemal bez ograniczeń (wykluczając obeliski). Zaś szczególną ostrożność należy zachować na etapie "Archipelagi", gdzie wymagane jest częste przechodzenie przez tunel robaka, który jest niedostępny dla bobra. Inne[] Cytaty Woodiego Ubrania Woodiego Ciekawostki[] Jego głos brzmi jak wiolonczela; Woodie posiada brodę, której nie można golić. Wypowiedź Kevina na jej temat brzmi: "Jego broda może nie być stworzona z włosów"; kiedy Woodie spróbuje użyć brzytwy, mówi: "Prawdziwy drwal nie goli brody"; Woodie ma niechęć do ptaków, uważa je za złe istoty. Można to zauważyć, gdy Woodie analizuje któregoś z ptaków. Na czerwonego ptaka mówi: "Co za mały, smarkaty kretyn.", na kruki: "On coś planuje. Mogę o tym powiedzieć," natomiast na zimowe ptaki: "Leć na południe, czy coś!"; gdy Woodie bada swoją ulubioną siekierę, mówi: "Kocham Lucy!"; sądząc po jego opisie gońca, Woodie jest chrześcijaninem ("Minęło już trochę czasu od mojej ostatniej spowiedzi."); ocena Woodiego ściętej trawy sugeruje, że Woodie może mieć katar sienny. ("Myślę, że mogę być na nią uczulony"). Przemawia także za tym jego ocena sadzonki trawy. ("Sprawia, że moje oczy łzawią"); Woodie analizując króla świń mówi "To nie jest mój król". Jest to cytat z filmu "Troja"; Woodie, gdy analizuje ugotowaną rybę mówi: "Chciałbym do tego frytki" - gdyby nie wypowiedź Kevina o jego pochodzeniu, najprawdopodobniej byłby uznany za Brytyjczyka, ponieważ ryba z frytkami jest bardzo popularna w Anglii; Woodie nie umie pływać. Dowiadujemy się tego, kiedy opisuje staw: "Nie umiem pływać!"; Woodie posiada w plikach gry czaszkę; Woodie na dużym portrecie ma inną fryzurę, niż ten w grze; istnieje mod, który pozwala na nie przemienianie się w bobra podczas pełni; w Don't Starve:Razem wzrasta mu zdrowie psychiczne, gdy sadzi drzewa; jeżeli uśnie, a w nocy będzie pełnia obudzi się jako bóbr. Galeria[] Woodie w grzeCzaszka Woodiego znaleziona w plikach gry PostacieWprowadzone Postacie (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Pantomima • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • (Ubrania) (Cytaty • (Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania) (Cytaty • Ubrania)Niewprowadzone Postacie Usuniętepostacie (Cytaty • Ubrania) vmIoV.
  • amb1q95fn7.pages.dev/92
  • amb1q95fn7.pages.dev/28
  • amb1q95fn7.pages.dev/89
  • amb1q95fn7.pages.dev/68
  • amb1q95fn7.pages.dev/13
  • amb1q95fn7.pages.dev/97
  • amb1q95fn7.pages.dev/75
  • amb1q95fn7.pages.dev/76
  • jak sie nazywa chiński drwal